Bujo na przestrzeni miesięcy

12:05
Choć o bullet journal już pisałam, dzisiaj chciałam pokazać jak wygląda mój bujo na przestrzeni tych paru miesięcy. Pierwszy zeszyt założyłam w listopadzie. Od tego czasu wprowadziłam parę istotnych zmian, o których chciałabym opowiedzieć. Dalej szukam dla siebie idealnych  układów,  kolekcji i wielu innych stron, które okażą mi się pomocne w planowaniu. Jednocześnie odrzucam to co u mnie się nie sprawdziło. Zdecydowanie był to okres prób i błędów. Jesteście ciekawi mojego bullet journal? Zobaczcie sami.

Listopad
Na początek nie chciałam inwestować zeszyty w kropki i inne  rzeczy do ozdabiania, bo nie wiedziałam jak ten system się sprawdzi u mnie. Postawiłam na zwykły czysty zeszyt w miękkiej okładce i mazaki. Niestety czyste zeszyty mają to do siebie, że czasem ciężko w nich rysować, co u mnie niestety widać i nie wszystko wychodzi prosto. Postawiłam na jesienny motyw, czyli liska i liście, a wszystko pomalowałam na kolor czerwony, pomarańczowy, czy żółty. Jedną z moich ulubionych stron okazał się być habbit tracker, nazwany przeze mnie śledzikiem. Śledzenie nawyków było strzałem w dziesiątkę! Dzięki temu wiedziałam jak często poświęcałam czas na japoński, naukę, klarnet  i ćwiczenia, co było dla mnie motywacją. Znalazły się tam m.in.: angielski, czytanie, maile, owoce i woda.


 Nie mogło też zabraknąć monitorowania przeczytanych książek i oglądniętych filmów! Nigdy nie pamiętam jakie filmy oglądałam, a także przydaje mi się to w pisaniu podsumowań miesięcy na blogu. Z kolei w humorkach zapisywałam jakie miałam samopoczucie danego dnia, a w senniku ile godzin spałam.

Wydatki razem ze śledzikiem były moimi ulubionymi stronami i najbardziej praktycznymi.  W moim bullet journal jednak nie ma rozkładówek miesięcy, ani tygodni. Dlaczego? Prowadzę osobny kalendarz, tam zapisuję takie rzeczy i mam go zawsze pod ręką, bo jest niewielkich rozmiarów. Dostałam go, więc szkoda mi było nie korzystać.


Grudzień
 Na stronę tytułową wybrałam bombkę, z której byłam na prawdę dumna! Z kolei wciąż szukałam ciekawych motywów do zapisywania filmów. Tak oto powstał popcorn, w którym zapisywałam to, co udało mi się oglądnąć.


 Ponadto jestem zadowolona z ustalenia sobie kolorów miesiąca i zaznaczaniu właśnie tymi kolorami. Zima zdecydowanie kojarzy mi się z niebieskim. Dzięki zrobieniu tabelki w senniku, mogłam bez problemu zaznaczać godziny i nie wyglądało to tak krzywo jak miesiąc wcześniej, z kolei w śledziku postawiłam na te same kategorie. 


Kartki świąteczne i wydatki okazały się fiaskiem. Nie dość, że nie umiem rysować normalnych prostych bombek, to byłam tak pochłonięta różnymi sprawami, że kartki nie wysłałam ani jednej! Prezenty, w które wpisywałam swoje wydatki, choć z pozoru fajnie wyglądały i kojarzyły mi się ze świętami, były bardzo nie wyraźne. Ciężko było mi się rozczytać...




Nowy rok
Wraz z początkiem roku założyłam kolejny zeszyt. Nawet miałam zainwestować z notatnik w kropki, ale ostatecznie jedna osoba odwiodła mnie od tego pomysłu i podarowała czysty notes. Po co w takim razie wymieniać jeden czysty zeszyt na drugi? Szybko zauważyłam, że miękka oprawa nie jest dla mnie, gdyż potrafię ją strasznie zniszczyć (wyobraźcie sobie, że od moich zeszytów na studia już odpadły okładki). Nowy notes jest po prostu w twardej oprawie, ot co. Zrobiłam nawet stronę tytułową na nowy rok z wielką liczbą 2018 i moim skromnym zdaniem uważam, że jak na kogoś, kto nie ma za grosz talentu artystycznego, wyszło całkiem ładnie. Wydzieliłam też parę stron, które umieściłam na początku bujo. Problem w tym, że chciałabym dodać jeszcze jakieś kolekcje, a nie mam na nie miejsca, więc pewnie rozrysuje je na końcu zeszytu. Do tych, które mam obecnie należą: książki i filmy, które chcę przeczytać, koło równowagi, na którym zaznaczam na jakim poziomie są u mnie poszczególne kategorie jak rodzina, przyjaciele, finanse i inne, a także podróże, które uda mi się odbyć. 



Luty
Jak widzicie pominęłam styczeń w swoim bujo, gdyż ten miesiąc był czasem sesji i właściwie nie miałam czasu  na pisanie i różnego typu malunki. W lutym motywem przewodnim i stroną tytułową były góry, bo właśnie z tym kojarzy mi się ten miesiąc. Zrezygnowałam z zapisywania godzin snu i humoru na dany dzień. Zastanowiłam się nad pytaniem "po co to jest?" i nie znalazłam odpowiedzi.. Habbit tracker służy do wyrabiania nowych nawyków i utrwalania starych, więc ma zastosowanie praktyczne. Spis książek i filmów też robię w określonym celu, a prowadzenie sennika i humoru straciło dla mnie znaczenie. Dotarło do mnie, że nie widzę w tym sensu i praktycznego zastosowania. Jeśli ktoś wpadł na pomysł czemu mogą służyć takie strony, może się podzielić, bo sama sie nad tym zastanawiam. Do spisu książek wykorzystałam tradycyjnie półkę, która sprawdza się póki co najlepiej, a w filmach rozrysowałam małe bileciki, które w moim wykonaniu niekoniecznie mogą je przypominać... Luty w porównaniu z innymi miesiącami wyszedł dosyć skromnie.



Marzec
To przede wszystkim dzień kobiet, więc nawet w moim bullet jorunal nie zabrakło tulipanów. Wprowadziłam parę dodatkowych stron. 


Nowością jest "dziękuje za", strona , która ma na celu ćwiczyć wdzięczność. Codziennie zapisuję w niej za co dziękuję danego dnia. Wypróbowuję dopiero ten pomysł, więc zobaczymy czy mi sie spodoba. Pomyślałam, ze dla takiej marudy jak ja, jest to coś na prawdę pożytecznego i może przestanę tak narzekać. W marcu zamówiłam parę rzeczy, wiec nie mogło zabraknąć tabelki dotyczącej aliexpres, abym mogła kontrolować przesyłki, a zamawiam nie tylko dla siebie. Pomińmy ten fakt, że moja koleżanka więcej kupuje na ali niż ja, choć paczki przychodzą do mnie :D


Postanowiłam przeznaczyć część strony na wysyłane i odebrane listy. Niestety listy tradycyjne lubia sie gubić, dlatego postanowiłam to bardziej kontrolować, aby nie tracić korespondentów. Lista wydatków trochę nie wyszła. Nie przypuszczałam, ze w marcu tyle wydam pieniędzy, a dotego zostawiłam na nie za mało miejsca.


 Jedną stronę poświęciłam na spis celi na miesiąc i dodatkowe notatki. Problem w tym, że nie mam pomysłu na ich uzupełnienie, wiec zostawiłam puste miejsca :/ Natomiast "miesiąc w skrócie" to nic innego jak wypisanie wszystkich ciekawych wydarzeń miesiąca, które pewnie będe uzupełniać pod koniec marca, po to, aby zobaczyć co dzialo się pozytywnego przez te 31 dni.




Nigdy bym nie pomyślała, że śledzik może być największym mankamentem. Tym razem spróbowałam zaznaczać wieloma kolorami i powiem tyle, że nie spodobało mi się to. Jest zbyt pstrokato, kolory rozpraszają i ciężko nawet zobaczyć na co poświęciłam najwięcej uwagi, a na co najmniej. Do tego noszenie w torebce takiej ilości cienkopisów jest...uciążliwe. Do śledzika dodałam trzy kategorie: spacer, dzień bez słodyczy i dzień bez kawy.


Mój bujo jak widać stale się zmienia. Rezygnuję z rzeczy, które się u mnie nie sprawdziły i dodaję nowe. Na pewno takich zmian jeszcze trochę będzie. Planuje dodać kolekcje na końcu zeszytu np. z rzeczami, które chce kupić. Może wypróbuję kilka dodatkowych trackerów (przydałby się dotyczący nauki językow i muzyki), ale pomysłu jeszcze nie mam. Myślałam też o wykorzystaniu innych rzeczy do ozdabiania, bo na razie używam jedynie mazaków i cienkopisów. Trochę monotonnie...  Kwiecień myślę zrobić w motywie roślinnym, ale dopiero gdzieś bliżej przyszłego miesiąca się tym zajmę.

3 komentarze:

  1. Uwielbiam oglądać BUJO innych - takie śliczne, kolorowe.... piękne. Gdybym miała talent i potrzebowała to sama bym zrobiła :) Chociaż ostatnio tak sobie myślałam, ze jakiś kalendarzyk by się przydał aby planować wpisy na bloga bo mam zaległosci :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne strony! Ja też odkąd założyłam mój zeszyt cały czas zmieniam, odrzucam i wymyślam nowe sposoby, sprawdzając który sprawdzi się u mnie :)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.