Pierwszy raz na air show

     Mimo, że dla lato się już skończyło, postanowiłam napisać o pewnym wydarzeniu, w którym brałam udział pod koniec sierpnia. Myślę, że teraz, kiedy już mam wolne, nadarzyła się dobra okazja ku temu, aby wspomnieć o air show.

     Długo przygotowałam się, aby wziąć w tym udział. Nawet już w zeszłym roku myśleliśmy, aby pojechać, ale się nie udało. Wielką niespodzianką się okazało, że w tym roku Air show w Radomiu będzie zorganizowane tak wyjątkowo, bo powinno być w przyszłym. Szybko zaczęło się szukanie biletów, transportu i innych rzeczy, ale nie okazało się takie proste. Mnóstwo problemów wynikło z powodu jednego małego wydarzenia. Najpierw nie zdążyliśmy pobrać biletów. Tym razem bilety na tegoroczne pokazy lotnicze były darmowe. Niestety niektórzy uczestnicy postanowili pobrać po dwanaście sztuk, po czym je sprzedawać, oczywiście nielegalnie. Nie rozumiem czemu ludzie są tacy chciwi, sprzedając bilety, które dostali za darmo! I to czasem za niemałą sumę. W tym względzie winię też organizatorów, którzy nie przewidzieli tego. W innych latach air show był płatny (bilet ulgowy kosztował 30 zł, a normalny 40 zł)  i jakoś nikt nie narzekał. Przyjeżdżali po prostu Ci, którym zależało. Aż w końcu któregoś dnia zobaczyłam w internecie, że organizatorzy postanowili dodać dodatkową pulę biletów! Udało nam się zdobyć cztery bilety (tym razem na jeden adres e-mail można było pobrać maksymalnie po dwie sztuki) i gdy już byliśmy bardzo zadowoleni, przyszły kolejne problemy... Nie mieliśmy samochodu, w końcu pojazd się znalazł, myśleliśmy, że już wszystko mamy prawie uzgodnione. Jednak pojawiły się kolejne przeszkody, tym razem z kierowcą, który gdy dowiedział się, że zamiast jednej osoby pojedzie inna, oznajmił, że nie jedzie na air show. Wszystko fajnie, rozumiem, że ta druga osoba może jej nie odpowiadać, no ale nie rezygnuje sie z wyjazdu od tak, dzień przed! W końcu zrezygnowani i zmęczeni, uzgodniliśmy, że nigdzie nie jedziemy, aż w ostatniej chwili pojawiła się szansa...


     Miałam pojechać w cztery osoby, z chłopakiem, jedna osoba z jego rodziny i jedną z mojej. W końcu pojechałam we dwie, razem z mamą, która miała w ogóle nie jechać. Inni natomiast stwierdzili, że maja dosyć i nie chcą się już w to pchać na siłę. Gdy już dotarłyśmy do Radomia, wysiadłyśmy z samochodu i szłyśmy w stronę lotniska. Pierwsza rzecz jaka mnie zdziwiła, to to, że ludzie przynieśli ze sobą leżaki, krzesła i koce. O ile te dwie pierwsze rzeczy uważam za zbędne, bo nie wyobrażam sobie poruszać się po takim wielkim terenie niosąc leżak, to koc jest jak najbardziej dobrym pomysłem! Tylko my, byłyśmy takie nieprzygotowane i siedziałyśmy na ubraniach. Niektórzy mieli też stopery, namioty plażowe, czy pół metrowe obiektywy do aparatów. Moje zdjęcia wyglądają dosyć miernie, ze względu na to, że nie posiadam nic innego do robienia zdjęć, co nie jest telefonem komórkowym. Air show było zrobione w takiej formie pikniku. Zielony teren, ludzie siedzący na trawie i oglądający występy akrobatyczne. Pokazy wyglądały na prawdę super! Beczki, wodospady, pętle, czy korkociągi to tylko niektóre figury w akrobacji powietrznej. Niekiedy występy wyglądały bardzo efektownie, a dym kreślił na niebie różne kształty, innym razem samoloty mijały się tak blisko, że człowiek miał nadzieję, że się nie zderzą. Dodatkowo podobało mi się bardzo, że każdy występ komentowano. Mówiono co dany pilot zamierza zrobić, jak nazywa się figura albo jaka jest prędkość samolotu. Takie wskazówki bardzo pomagały, bo dzięki temu można było więcej się na ten temat dowiedzieć. Jednym razem komentatorzy oznajmiali, że pilot musi się oddalić od widowni, aby nabrać prędkości, innym tłumaczyli jak trudna jest dana figura, a nawet mówili kiedy należy zwrócić uwagę i wyciągnąć aparaty.  Niekiedy to co wyglądało efektownie nie było takie trudne do wykonania, a to co bylo bardzo skomplikowane, wizualnie nie robiło aż takiego wrażenia. Do tego oprócz samych pokazów mozna było wejść do symulatora, oglądnąć modele samolotów, czy skorzystać z innych atrakcji, choć mnie najbardziej interesowały same występy. Byłam przerażona cenami za jedzenie, które były na prawdę wysokie. Jestem przyzwyczajona, że w pizzeri płacę za zapiekankę 6-7 zł, przy okazji takich wydarzeń zapiekanka kosztuje 10-12 zł.  Za to na air show zapiekanka kosztuje 17 zł! Natomiast zwykły kawałek kiełbasy z chlebem potrafił kosztować 20 zł. Dla mnie to na prawdę dużo. 

    
  Ogólnie mówiąc największe pokazy lotnicze w Polsce mnie nie zawiodły. Mam nadzieję, że jeszcze raz uda mi się na nie pojechać, bo na prawdę warto. Wtedy już będę wiedziała czego się spodziewać i na co się przygotować. Jednak gdybym wiedziała, ze z powodu tego wydarzenia będę miała tyle problemów, nie wiem, czy bym pojechała, bo wiele mnie to kosztowało, ale skąd mogłam przewidzieć jak będzie, jeśli niektóre rzeczy potrafiły się zmienić w ostatniej chwili. Liczę na to, że jeśli tam pojadę jeszcze kiedyś, z organizacją wyjazdu nie będzie kłopotów.


Coś ponadto:
Moja aktywność na blogu spadła, wszystko dlatego, że zdawałam poprawkę egzaminu na studiach. Tym razem przyłożyłam się do tego bardziej niż w czerwcu, już wiem jakie robiłam błędy. Dopiero teraz uważam, że na pierwszy termin to ja rzeczywiście nic nie umiałam, więc nie dziwne, że nie zdałam, a dodatkowo zapomniałam o czymś takim co sie nazywa logiczne myślenie. Spędziłam  w ostatnim czasie wiele godzin nad książką, ale udało się, zdałam najtrudniejszy przedmiot na studiach! Od teraz już oficjalnie będę studentką drugiego roku fizjoterapii.

27 komentarzy:

  1. Witaj, wpadam do Ciebie z re-wizytą. Dziękuję za pozostawienie śladu.
    Cieszę się, że udało się Tobie być na pokazach. Założę się, że to nie małe doświadczenie. Dobrze też, że nie odpuściliście i do końca walka trwała. Udało się pomimo małego zniechęcenia.
    Co do studiów... gratuluję!! Oby dalej, oby do przodu. Nie każdy przedmiot jest łatwy. :) powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. 17 zł zapiekanka? Masakra ale chciałbym kiedyś skorzystać z takiej atrakcji. Trochę chamsko z tymi co te bilety sprzedawali ludzie są pazerni strasznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie do końca jestem fanką tego typu wydarzeń aczkolwiek pokaz sam w sobie na pewno robił rażenie ;) Swoją drogą zawsze chciałam przelecieć się helikopterem :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Poprawki czasem dają do myślenia, przynajmniej ogarniasz teraz rewelacyjnie temat :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Pokaz na pewno na żywo robił wrażenie, zawsze chciałam przelecieć się samolotem albo helikopterem, wszystko jedno, dlatego teraz jak lecą często stoję, patrzę i podziwiam :) sama chętnie wybrałabym się na taką imprezę/event ale te ceny jedzenia to naprawdę są wygórowane :D
    pozdrawiam cieplutko myszko :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety, nigdy nie miałam okazji tam być.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakbym jeszcze kiedyś tam pojechała, chyba wezmę jedzenie ze sobą :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy nie widziałam takiego pokazu.
    Gratuluję zdania egzaminu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pieruńskie maszkety16 wrz 2017, 19:07:00

    o wow ale pokaz, chętnie bym obejrzała takie super maszyny :]

    OdpowiedzUsuń
  10. chętnie pojechałabym na takie show, ale mi pewnie też nie przyszłoby do głowy, żeby zabierać ze sobą koce czy leżaki :D
    i gratuluję zdania na drugi rok :) powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajna relacja ..nie byłam jeszcze ale może kiedyś się wybiorę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. To musiała być fajna przygoda, chociaż nie koniecznie jest to coś co lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Byłam na tym pokazie i zrobił na mnie ogromne wrażenie. Uwielbiam samoloty ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mój B. namawia mnie na to od kilku lat, ale mnie jakoś Air Show nie kręci. :P
    Gratuluję zaliczonej poprawki. ^^

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja też w tym roku byłam pierwszy raz na Air Show i było niesamowicie, tyle, mnie też było to wydarzenie bezpłatne, nie wiem jak było w innych latach w Szkocji, bo nawet nie wiedziałam, że tu też takie pokazy są organizowane.
    No niestety ludzie lubią się dorabiać na kogoś niewiedzy.

    Dobrze, że zaliczyłaś. Brawo :)

    OdpowiedzUsuń
  16. To musiało być ciekawe przeżycie. Ja nigdy nie widziałam takiego widowiska.

    OdpowiedzUsuń
  17. A dziękuje ;) Mnie również nigdy to nie kręciło, gdyby nie to, że mój chłopak jest wielkim wielbicielem lotnictwa. Niestety tak się złożyło, że nie pojechaliśmy razem, ale mam nadzieję, że kiedyś z nim pojadę.

    OdpowiedzUsuń
  18. Dziękuję ;) W Polsce najwyraźniej nie opłaca się czegoś takiego robić za darmo, a przynajmniej takie odniosłam wrażenie. W sumie to ludzie wiedzieli, że bilety były darmowe, ale nie zdążyli ich pobrać, dlatego postanowili płacić innym za bilet, a tamci, którzy sprzedawali, wiedzieli, że mogą sobie na to pozwolić, bo gdy ktoś chciał bardzo pojechać, kupował. Ja mimo to stwierdziłam, że nikomu nie dam na sobie zarobić w ten sposób.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dzięki ;) Mi również nie przyszło do głowy, żeby zabrać koc, ale myslę, że to dobry pomysł. Na kocu jest zawsze więcej miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  20. Dziękuję :) Polecam kiedyś wybranie się na takie coś.

    OdpowiedzUsuń
  21. Hah, może w przyszłym roku akademickim mi się do czegoś przyda ta wiedza :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Przy takich okazjach zawsze obawiam się o jakieś nieprzyjemne wydarzenia , takie ewolucje nie sa chyba bezpieczne, nawet dla widzów...

    OdpowiedzUsuń
  23. W sprawiw bezpieczeństwa powiedziano nam jak to się odbywa. Piloci mają wyznaczona strefę powietrzną, w której mogą wykonywać akrobacje. Po przekroczeniu tej strefy ich występ jest natychmiastowo przerwany, dlatego też żaden z pilotów nie ryzykuje i nie przekracza strefy
    Owszem, wypadki się zdarzają, piloci giną, ale publiczności się nic nie dzieje :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Air Show to niesamowite wydarzenie, ale ja zawsze za bardzo się martwię, że coś złego się wydarzy.

    OdpowiedzUsuń
  25. Może jakbym już pojechała, to zmieniłabym zdanie i też zostałabym fanką. :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Dawno nie oglądałam takich pokazów ale siedziałam w takim samolocie, bo ojciec był pilotem w polskim wojsku...

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.