Co ja robię tutaj?
Hej, cześć, witajcie. W sumie nawet nie wiem jak się przywitać, bo tak dawno nic nie napisałam, że już zapomniałam jak się to robi. Statystyki bloga mówią, że ostatni post powstał prawie 3 miesiące temu i szczerze mówiąc miałam się tego trzymać. Po co miałam pisać, jak nie miałam po co? Jak stwierdziłam, że wszystko się kiedyś kończy, a że już po prostu nie chciałam nic dodawać, uznałam, że przygoda z blogiem też będzie miała swój koniec i pora na coś innego. Czasem ludzie stwierdzają, że pora jedną rzecz zakończyć i zabrać się za inną. Dokładnie tam było i ze mną i może kiedyś odejdę stąd, ale jeszcze nie teraz.
Zaczęło mi brakować miejsca, gdzie mogę podzielić sie czymś, zawsze to tutaj robiłam. Może to głupie, może trochę śmieszne, ale olśniło mnie dopiero po dwóch miesiącach. Już miałam wcześniej dodać ten post, ale są rzeczy ważne i ważniejsze, a tą drugą była zdecydowanie sesja, więc wolałam się na niej skupić. Więc zapowiadam (o ile jeszcze ktoś to czyta), że od teraz będą pojawiać się nowe posty!
Co było u mnie podczas mojej nieobecności? Zaczęłam pierwszy rok studiów,o czym wcześniej nie pisałam za bardzo, a to oznacza nowe znajomości, spotkania, imprezy, ale i nie tylko, bo to też wielka ilość nauki. Nikt mi nie mówił, że fizjoterapia wcale nie jest taka prosta! Myślałam, że na wydziale medycznym, tylko medycyna jest trudna, nic bardziej mylnego! Dalej nie wiem po co człowiekowi 600 mięśni i 200 kości, które niestety muszę umieć, a i tak anatomia czeka mnie jeszcze we wrześniu... Dobra, koniec narzekania. Jednak studia nauczyły mnie parę rzeczy, a oprócz tego zapisałam się na darmowe zajęcia z języka japońskiego, którego uczyłam się od października Chętnie bym jeszcze na coś innego się zapisała, ale mój plan zajęć blokuje mi taką możliwość (zajęcia porozrzucane po całym dniu, najpóźniej kończyłam o 21.30), a w przyszłym roku raczej się to nie zmieni.
Na wakacje nie mam jakiś sprecyzowanych planów. Lipiec chciałabym poświęcić na odpoczynek. Spotkania ze znajomymi i z chłopakiem (w końcu związek na odległość to nie byle co, należy nam się trochę czasu razem). Na pewno będą grille, bilard, jezioro i spotkania przy kawie. W między czasie myślałyśmy z koleżanką o pojechaniu do Lublina i Krakowa, a ja sama mam zaproszenie do Wrocławia, jednak nic nie jest pewne. Raczej nie jestem osobą, która planuje wakacje pół roku wcześniej. A w sierpniu może jakaś praca? Chłopak ma praktyki, więc i ja bym na ten miesiąc coś mogła sobie znaleźć i zarobić swoje własne pieniądze. Za to w między czasie (aż nie chcę tego pisać) muszę się przygotować na wrzesień i pouczyć tego jednego przedmiotu, który mam do zdania, a także myślałam o nauce japońskiego. Przez mój plan zajęć na uczelni nie mogłam chodzić na wszystkie zajęcia z japońskiego, przez co mam straszne zaległości. Gdyby udało mi się je nadrobić byłoby super i mogłabym pójść z czystym sumieniem na drugi rok z tego języka.
Ogromnie się cieszę, że już jestem po sesji i mam wakacje. Tymczasem
dodaję zdjęcie mojego miasta, gdzie studiuję. Czekajcie cierpliwie, a
już za niedługo blog ożyje, podzielę się z wami nowymi rzeczami, bo mam
parę pomysłów, które chciałabym zrealizować. Już niebawem tu wrócę!
Jest taki moment w życiu, że są rzeczy ważniejsze. Nie dziwię Ci się. Ja sama przez 4 miesiące nie odezwałam się na blogu i teraz reaktywuję swoją pasję pisania... a nawet swoje pasje, bo jest ich więcej i w końcu mam na nie czas, więc wracaj do nas i pisz częściej. :)
OdpowiedzUsuńJuż teraz życzę Ci powodzenia we wrześniu na poprawce. Jestem pewna, że dasz sobie z nią radę! Fizjoterapia nie jest łatwa i podziwiam, wiedza na temat człowieka to spora pamięciówka, mój mózg by tego nie wytrzymał.
Piekielnie zazdroszczę Ci nauki japońskiego. Liczę, że jak wszystko pójdzie po mojej myśli i wyjadę do Wrocławia, będę miała też więcej możliwości, aby rozwijać swoje pasje i umiejętności, tak ja ty! :)
Odpowiadając: problem w tym, że Wrocław to jedyne miasto do którego mogłabym się przenieść - głownie ze względu na chłopaka, z którym jestem już dość długo, a rozłąka według mnie jest równoważna z zerwaniem, nie poradzilibyśmy sobie z czymś takim. Już wcześniej wyparłam się pewnego planu na życie, co było dla mnie dość trudne, więc wymyślanie sobie nowej koncepcji na życie w spontaniczny sposób to takie trochę iście na łatwiznę, a tego nie lubię, żyje po to by spełniać marzenia. :) No ale tak w najgorszym wypadku pójdę na studia zaoczne - choć tego bardzo nie chciałam.
Pozdrawiam cieplutko i życzę udanych wakacji! :)
Faktycznie dawno nie czytałam twoich wpisów. Dobrze że jesteś po sesji teraz powinnaś odpocząć :) jestem ciekawa jakie to pomysły masz :)
OdpowiedzUsuńpiękny tytuł bloga. muszę się tutaj rozejrzeć!
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do mnie: http://thewomenlife.blogspot.com/
Fajnie, że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńMedycyna to nie lada wyzwanie, tym bardziej, że to bardzo obszerna dziedzina.
Przy takim natłoku obowiązków i zajęć to nie dziwne,że nie pisałaś nic na blogu. Bo i czasu brakowało i pewnie głowy do tego nie miałaś. Fajnie,że wróciłaś. Wakacje,czas odpoczynku to może i znajdzie się teraz czas na pisanie. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wróciłaś do blogosfery :) Co do studiowania, to rzeczywiście często jest tak że wybierając jakiś kierunek sądzimy że nie będzie aż tak trudny, a potem okazuje się że jednak się myliliśmy i były to tylko ciche nadzieje.
OdpowiedzUsuńMiałam identyczną sytuację z psychologią - ludzie mówili, że to typowo humanistyczny kierunek, a tymczasem towarzyszą mi takie przedmioty jak neurobiologia, statystyka czy psychometria, które są naprawdę ciężkie do przejścia :P
Sakurakotoo ❀ ❀ ❀
Czyli rok studiów zleciał Ci w oka mgnieniu :)
OdpowiedzUsuńAnatomia jest ciężka i to bardzo.
Mam nadzieję, że pisać będziesz regularnie :)
mimo wszystko bardzo fajne "plany" na wakacje, udanego wypoczynku :*
OdpowiedzUsuńhttp://wooho11.blogspot.com/ - Zapraszam na nowy wpis <3
Łooo mamo, współczuję Ci tej nauki, ale to taki mały minus całej sytuacji. Póki co ciesz się wakacjami. ^^ No i kurczę zaimponowałaś mi tym japońskim! :)
OdpowiedzUsuńDla mnie pierwszy rok studiów był paskudny, później było coraz milej i lepiej :)
OdpowiedzUsuńZwykle właśnie pierwszy rok jest najcięższy, by zrobić "przesiew" studentów ;) Też przez dłuższy czas zaniedbałam bloga dla sesji, ale są rzeczy ważne i ważniejsze. Udanych wakacji :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia na studiach. Mówi się, że pierwszy rok jest najgorszy. Anatomię miałam i cóż.. :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńDla mnie w ogóle wszelkie studia na wydziale medycznym wydają się trudne, biologia i chemia nigdy nie były moją szczególnie mocną stroną (chociaż obie dziedziny na pewno są ciekawe), więc podziwiam bardzo :D
Trzymam kciuki za naukę japońskiego! Jedna moja przyjaciółka przez jakiś czas się go uczyła, druga ogląda dużo anime i podłapała parę zwrotów. Ja znam co najwyżej kilka słów, a te znaki wydają się dla mnie zupełnie abstrakcyjne. Ale to musi być naprawdę ciekawy język, właściwie fajnie byłoby się go kiedyś nauczyć :)
Pozdrawiam ciepło!
P.
Ha, 3 miesiące to jeszcze krótka nieobecność :P Miejmy nadzieję, że mojego rekordu nie pobijesz, bo nie było mnie ponad rok. Ale najważniejsze, że wróciliśmy. Poza tym, w sumie to mieliśmy bardzo podobne powody, zarówno aby przestać blogować, jak i aby do tego wrócić. Odnośnie fizjoterapii, słyszałem, że anatomia jest podobno najgorsza i że potem jest już z górki :) Mam nadzieję, że Cię to jakoś pocieszy w tej niefajnej sytuacji :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Są rzeczy ważne i ważniejsze, doskonale cię rozumiem, gdy działo się w moim życiu coś ważnego czy wyjątkowego co potrzebowało mojej obecności, blog na chwilę szedł na bok. Nigdy o nim nie zapomniałam, po prostu musiałam dać mu czas :) Sporo się u ciebie dzieje, dlatego życzę ci jak najlepiej :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko myszko :*
Ja też przez pewien czas mało się udzielałam na blogu. Dodawałam jeden post na miesiąc, ale teraz skoro są wakacje można do tego powrócić. Podziwiam Cię, że jesteś w związku na odległość, ja bym nie dała rady. Życzę miło spędzonych wakacji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, nataa-natkaa.blogspot.com
też studiuję na medycznym, doskonale cie rozumiem na szczescie moja anatomia an pielęgniarstwie była troszkę lżejsza, troszkę XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dobrej nocki ;)
ANRU,
sesja - pamiętam moje sesje, nic tak nie potrafi zamęczyć człowieka jak egzamin za egzaminem. Ale nic nie jest nie do przejścia, dasz radę :)
OdpowiedzUsuńW jakim mieście studiujesz? Nie rozpoznaję miejsca ze zdjęcia, więc pewnie nie w moim mieście :P
Ale długie zajęcia, ja narzekam jak mam do 19 :P a co tu dopiero mówić o 21:30. Mam kolegę, który studiuje to samo, wiele mi opowiada o tych studiach, fajny kierunke, ale dosć trudny niestety. Jednakże jak coś człowieka interesuję to ze wszystkim da się rade :D
OdpowiedzUsuńhttps://bez-kropki.blogspot.com/
ja narzekam na swoje studia gdy kończę o 19, a tu proszę... co tu dopiero móiwć o 21:30
OdpowiedzUsuńmam kolegę, który studiuję to co Ty, fajny kierunek ale dość trudny, jednakże jeżeli lubi się to to da się radę :D
https://bez-kropki.blogspot.com/
Życzę udanej i owocnej nauki! :)
OdpowiedzUsuń